Pogoda na ślub – słońce vs deszcz – czy to w ogóle ma znaczenie?

To była samiusieńka końcówka lipca. Wklepałam w nawigację Weranda Home i resztę drogi, prowadząc samochód powoli do celu, myślami błądziłam gdzieś w harmonogramie tego dnia. Wiedziałam, że na miejscu zobaczę się z Darią, która koordynowała ten dzień z ramienia Werandy, a także z Aśką z pracowni florystycznej Zapłotnia, znajome twarze zawsze niesamowicie podnoszą mnie na duchu i sprawiają, że po prostu się chce. Jeszcze bardziej. Kompozycje Asi niezmiennie robią na mnie wrażenie, a moja reakcja za każdym razem jest do znudzenia łudząco podobna: wypadam z kapci i opada mi szczęka. Pogoda nie zapowiadała się najlepiej, szczególnie patrząc ze standardowej weselnej perspektywy. Natomiast ja już jakiś czas marzyłam o ceremonii ślubnej w deszczu i wtedy jechałam na reportaż z myślą, że przy odrobinie szczęścia uda mi się to marzenie spełnić.

Gdy zaczynałam fotografować śluby, kochałam się w pięknych, słonecznych ujęciach. Oczywiście, nie ma w tym nic złego, wciąż bardzo lubię patrzeć na takie zdjęcia. Dzisiaj uważam, że fotografowanie w słońcu nie jest trudne, co więcej moim zdaniem powoli uchodzi za banał. Mimo to wciąż chętnie wyjmuję aparat o zachodzie, natomiast otwarcie przyznaję, że obecnie absolutnie żadnych warunków się nie boję. Wręcz przeciwnie, im większy wiatr, im mocniejszy deszcz, im więcej chmur – tym jest ciekawiej.

.

Co jeśli w dniu ślubu pada deszcz?

To super! Serio. Pod warunkiem, że ani Ty, ani Twoja druga połowa, się tego deszczu nie boicie. Panika, bo skrawek sukni przesunął się po mokrej betonowej płycie, jest totalnie tego dnia niewskazana. To niesamowicie ogranicza. Bez względu na to, jaka jest pogoda, nie jest to zależne od Was ani od nikogo innego, więc najlepiej: brać to, co jest! I to z otwartymi ramionami.

.

Plusy ceremonii ślubnej w deszczu

Argument o tym, że jest ciekawie i niestandardowo, może do Was nie trafić (przynajmniej na początku), ale uwierzcie mi, że to morze parasoli robi robotę! Warto zapytać obiekt czy na stanie są przezroczyste parasolki dla Was i Waszych gości w razie deszczu. Jeśli nie, polecam takie parasole wypożyczyć od firmy zewnętrznej na ten jeden dzień (tak na wszelki wypadek).

Argument numer dwa. Nie trzeba przejmować się kątem padania promieni słonecznych podczas ślubu w plenerze. Bardzo często pary (i nie tylko, bo dotyczy to również florystów, dekoratorów, wedding plannerów) bagatelizują ten temat, a jest on naprawdę priorytetowy w przypadku ceremonii plenerowych. Zmrużone oczy podczas przysięgi (och nie), słońce oślepiające Waszych gości… i nawet krótka cywilna uroczystość może przysporzyć wszystkim nieprzyjemności. A przecież miało być tak pięknie! Dziewczyny, która z nas nie marzy o fotografii swojego męża, wygłaszającego przysięgę? Która z nas, nie chciałaby na zawsze zachować tego głębokiego spojrzenia ukochanego w tak magicznej chwili? No właśnie. Nie róbmy sobie tego i otwórzmy szeroko oczy. Weźcie pod uwagę pozycję słońca w godzinie Waszego ślubu.

I na koniec… Przepiękne zdjęcia w deszczu. Spontaniczne uśmiechy, dynamika i pokryte kroplami parasole. Takie ujęcia mają w sobie coś z szaleństwa. A miłość ponoć jest szalona. Może dlatego to tak do siebie pasuje?

.

Ślub humanistyczny i własne przysięgi ślubne

Tego dnia spełniło się więcej niż jedno moje marzenie. Co prawda wiele ceremonii humanistycznych już fotografowałam, ale ta była (nawet dla mnie) naprawdę wyjątkowa. Nie chodzi tylko o pogodę, chociaż ten deszcz bez wątpienia dodał tym zdjęciom nieco tajemniczej i jednocześnie ciepłej atmosfery. Patrzę na ujęcia z tej ceremonii i widzę w nich pewną symbolikę – ojcowie opiekuńczo przytrzymujący parasole nad swoimi dziećmi, słowa przysięgi płynące prosto z serca i to… wzruszenie. Zarówno Ania jak i Aibek czuli się w gronie swoich najbliższych naprawdę swobodnie, byli po prostu sobą i to widać. Nie bali się wzruszać. Nie bali się mówić prosto z serca. Niewątpliwie, mimo „płaczącego nieba” był to jeden z piękniejszych dni w życiu. I ja to szanuję.

.

Oryginalny pomysł na prezenty dla gości

Ania i Aibek zaskoczyli mnie mocno, bo na żadnym innym weselu tego jeszcze nie widziałam. Każdy z gości pod serwetą ukrytą miał odbitkę fotograficzną, przedstawiającą najczęściej albo pannę młodą, albo pana młodego, albo ich oboje razem z tym gościem. Pod zdjęciem para napisała od siebie trochę ciepłych słów, w których wyjaśniali za co są danej osobie wdzięczni albo/i kilka zdań odnośnie wspólnego miłego wspomnienia. Nie trzeba było długo czekać, za chwilę Weranda rozpromieniła się pozytywnymi reakcjami. Emocje towarzyszące gościom, czytającym podpisy pod fotografiami, były bezcenne. I totalnie prawdziwe, co mam nadzieję widać na uwiecznionych przeze mnie fotografiach. Myślę, że taki pomysł na prezenty dla gości – od serca, to najlepsze, co można podarować swoim bliskim. Śmiało się inspirujcie.

.

miejsce. Weranda Home
florystyka. Zapłotnia
muzyka/oświetlenie na parkiecie. Głośny Wedding Team / Weselny Maestro

.

Comments
Add Your Comment

ZAMKNIJ